Pomysł wyodrębnienia administracyjnego Warszawy może skutkować wieloma negatywnymi konsekwencjami dla pozostałej części Mazowsza - takie wnioski płyną z konferencji "Podział województwa mazowieckiego - błąd społeczny i ekonomiczny?" zorganizowanej 29 kwietnia w Siedlcach.

Konferencja, pod patronatem Marszałka Województwa Mazowieckiego oraz Prezydenta Miasta Siedlce, zgromadziła liczną grupę samorządowców z terenu regionu siedleckiego. Pod tym hasłem już trzeci raz z kolei - po Warszawie i Ciechanowie - naukowcy na forum publicznym przedstawiali swoje analizy różnych aspektów, w szczególności finansowych, gospodarczych i społecznych, potencjalnego podziału województwa mazowieckiego.

Argumenty "za" odrębnymi Warszawą i Mazowszem zewnętrznym

Pomysły podziału Mazowsza - sprowadzające się głównie do wydzielenia odrębnego województwa stołecznego - w przestrzeni publicznej obecne są od ponad 10 lat. Zwolennicy podziału, na część złożoną z Warszawy i część mazowiecką, przywołują argumenty związane ze zróżnicowaniem gospodarczym. Warszawa jest tą bogatszą częścią Mazowsza w przeciwieństwie do słabiej rozwiniętych regionów na wschodzie, północy i południu województwa. Warszawa - zdaniem zwolenników podziału - zawyża średnie statystyczne poziomu rozwoju Mazowsza, powodując że środki europejskie w ramach polityki spójności nie trafiają na ubogie peryferie w takiej wysokości w jakiej wymaga tego poziom rzeczywistego rozwoju. Dodatkowo, dzięki nowemu województwu, takie miasta jak Płock, czy Radom zyskując status stołeczności, otrzymałyby spory impuls rozwojowy. Najczęściej przytaczanym argumentem "za" jest ten, mówiący o perspektywach wykorzystania większych funduszy unijnych dzięki podporządkowaniu nowego podziału administracyjnego unijnym kryteriom podziału funduszy na politykę regionalną i politykę spójności UE.

Najlepiej byłoby gdyby Siedlce były miastem wojewódzkim

W trakcie konferencji padały wyłącznie argumenty przeciw podziałowi. Apolityczny i rozsądny słuchacz nie mógłby podnieść ręki "za" lub "przeciw", bo nie usłyszał niczego, co stwarzałoby namiastkę głosów strony przeciwnej. Negatywne konsekwencje wynikające z podziału miałyby dotyczyć przede wszystkim wykonywania podstawowych zadań jednostek samorządowych, jak też byłyby zagrożeniem dla budżetu państwa.

Interesy zgromadzonych samorządowców najpełniej wyraził, zyskując tym spory aplauz, prezydent Siedlec Wojciech Kudelski, który już na początku konferencji stwierdził, iż "najlepiej byłoby gdyby Siedlce były miastem wojewódzkim". Wszystkich zgromadzonych interesowały, co potwierdziły pytania do prowadzących na koniec, otrzymywane z UE pieniądze, "najlepiej na wszystko i jak najwięcej".

Argument przeciw: Jeśli już to całościowo

Janina Ewa Orzełowska, wicemarszałek województwa mazowieckiego wyliczała argumenty "przeciw": - Podwójna administracja wygenerowałaby ogromne koszty. Co stałoby się z wynegocjowanymi programami operacyjnymi? Mazowieckie ma już desygnację i nie wyobrażam sobie, abyśmy rozpoczęli negocjacje od początku. Nowe województwo oznaczałoby całkiem inne wyzwania. Nie bez znaczenia są też sprawy dotyczące tożsamości lokalnej. Konsekwencje podziału byłyby nieodwracalne.

Dr Igor Zachariasz z Instytutu Badań i Ekspertyz Samorządowych Uczelni Łazarskiego odniósł się do prawnych uwarunkowań pomysłów na zmianę kształtu województwa. Nasz obecny podział regionalny wynika z przesłanek kulturowo-historycznych, ale ideę zaczerpnęliśmy wzorując się na niemieckich landach. Stwierdził, iż Konstytucja RP narzuca konieczność istnienia gminy jako podstawowej jednostki samorządu, a o pozostałych szczeblach mówi się jedynie fakultatywnie. Dodał, że przy podziałach trzeba brać pod uwagę kryteria związane z więziami społeczno-kulturowo-gospodarczymi regionu, zapewnić trzeba przy tym zdolność wykonywania podstawowych zadań publicznych nowo utworzonych jednostek oraz znać zdolności personalne związane z kompetencjami urzędników. Dr Zachariasz przyznał, iż jeśli mielibyśmy dokonywać podziału administracyjnego, to "tylko w ramach całościowej korekty struktur powiatowo-wojewódzkich, a nie w drodze incydentalnego działania". - Zagrożeniem dla innego podejścia jest niemożność wykonywania przydzielonych zadań, a z ich finansowaniem szczególnie. Od 1975 roku nie dokonano w Polsce reformy źródeł finansowania zadań samorządu. Zmiany wymaga ten aspekt, włącznie z janosikowym - zakończył dr Zachariasz.

A może dwie jednostki statystyczne? I jaki podział wogóle?

Bardzo interesującą pod względem argumentacji prelekcję wygłosił prof. Paweł Swianiewicz z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW. - Na renegocjacje środków unijnych jest już za późno. To prosta droga do katastrofy, nawet przy dobrej woli obu stron, UE i polskiej - powiedział. - A czy wogóle Unia utrzyma się po roku 2020? Zakładając, że przetrwa i podział środków po 2020 roku odbywał się będzie wg obecnych kryteriów, to podział Mazowsza na 2 jednostki statystyczne to nie najgorsze rozwiązanie, ale nie pozbawione ryzyk. Pytanie, czy UE się na to zgodzi? Zdaniem Swianiewicza "najważniejszym kryterium podziału jest możność statutowego wykonywania zadań samorządu terytorialnego, tzn. czy procedowana będzie spójna polityka rozwoju w powiązaniu z politykami sektorowymi oraz jak podział wpłynąłby na poziom dochodów własnych, poziom subwencji wyrównawczych itp."

Profesor omówił też koncepcje administracyjne potencjalnego podziału. W grę wchodzą: Warszawa w granicach administracyjnych, Warszawa z 2 podregionami w postaci powiatów warszawskiego-zachodniego i warszawskiego-wschodniego oraz, w trzecim wariancie, bliżej nieokreślona aglomeracja warszawska z wianuszkiem gmin podmiejskich stolicy. We wszystkich 3 wariantach, pozostała część Mazowsza nazywana jest przez prof. Swianiewcza "Mazowszem zewnętrznym". - Po wydzieleniu Warszawy, we wszystkich 3 wariantach, stolica i tak pozostałaby najbogatsza. Wskaźnik zamożności Warszawa miałaby największy. Pozostałe Mazowsze może nie byłoby najuboższe, ale plasowałoby się na miejscu 8-13 wśród obecnych województw - oceniał profesor Swianiewicz. - Bogata Warszawa bogaciłaby się dalej, a na Mazowszu zewnętrznym wydatki przekraczałyby dochody, a środki z UE tylko czasowo by pomogły. Zresztą to pieniądze na inwestycje, a skąd ubogie Mazowsze miałoby pieniądze na wkład własny?

Rzeczowo i perspektywicznie

Tak brzmiały argumenty prof. Krzysztofa Opolskiego reprezentującego wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. - Sukces w zarządzaniu osiąga ten, kto koncentruje kapitał w silnych ośrodkach. To daje moc inwestycyjną i sprawność w pozyskiwaniu kapitałów - zaczął ekonomista wysoko tym samym stawiając poprzeczkę potencjalnej argumentacji zwolenników podziału Mazowsza. - Obecnie, coraz ważniejszy jest też kapitał intelektualny. Również doskonała administracja, obniżająca koszty posiadanego kapitału ma duże znaczenie. Pamiętajmy też o ekonomii społecznej, kapitale zaufania do nowych struktur, ich akceptacji. Skąd Mazowsze zewnętrzne weźmie pieniądze na tworzenie podstaw własnego rozwoju w przyszłości, kiedy fundusze z UE się skończą? - argumentował prof. Opolski. - Bilans podziału wychodzi na minus.

Będzie rozwój dwutorowy

- Nie jesteśmy w stanie przygotować nowej strategii ze względu na czas, tak aby skorzystać z programów RPO jeszcze w okresie do 2020 roku. Poza tym UE nie ma procesu na renegocjacje perspektywy inwestycyjnej w trakcie jej realizacji - jednoznacznie stwierdziła Katarzyna Jędruszczak z Mazowieckiego Biura Planowania Regionalnego. - Tym bardziej, że są już kamienie milowe kolejnej perspektywy. Istnieje prawdopodobieństwo odebrania nam środków, które teraz wykorzystujemy, jeśli będziemy zmieniać administracyjnie województwo - dodała.

Katarzyna Jędruszczak dodała, że Zarząd Województwa dostrzegając pogłębiające się różnice podziałów dochodowych i w rozwoju regionu, przygotował strategię dwutorową, gdzie część środków z Zintegrowanego Instrumentu Terytorialnego przeznaczona jest dla subregionów w ramach Regionalnych Instrumentów Terytorialnych.

Prezydent pojednawczo

Prezydent Siedlec na koniec konferencji apelował o rzeczową rozmowę nt. podziału. - To dopiero początek dialogu. Rozmawiajmy, szczególnie o finansach. My też jednak chcemy normalnych warunków do rozwoju, chcemy dobrych dróg. Jeśli władze województwa zapewnią nam, zapóźnionym rozwojowo regionom odpowiednią infrastrukturę, my własną pracą zrobimy co do nas należy, co już udowodniliśmy niejednokrotnie - zakończył prezydent Wojciech Kudelski. Być może wówczas pomysły o podziałach wogóle by się nie narodziły.