Modlitwą, złożeniem kwiatów i koncertem uczczono 9 kwietnia w Siedlcach pamięć o zbrodni katyńskiej i katastrofie smoleńskiej. W połączonych uroczystościach udział wzięli przedstawiciele władz samorządowych, wojska, rodzin katyńskich, organizacji niepodległościowych oraz młodzież szkolna.
Uroczystości rozpoczęły się pod tablicą katyńską wmurowaną na Ścianie Pamięci kościoła pw. św. Stanisława BM. Przypomniano, że liście katyńskiej znajduje się 259 osób pochodzących z Siedlec i najbliższej okolicy. Dane te jednak nadal są niepełne. Pod tablicą katyńską złożono kwiaty i zapalono znicze pamięci. Podobnie uczyniono pod Pomnikiem Sybiraków oraz tablicą "Szesnastu", upamiętniającą zamordowanie przez funkcjonariuszy siedleckiego UB w nocy z 12 na 13 kwietnia 1945 r. 16 żołnierzy niepodległościowego podziemia. Kwiaty złożono także pod Krzyżem Katyńskim i na grobie "Szesnastu" na Cmentarzu Centralnym oraz na Cmentarzu Wojennym.
O godz. 18.00 w kościele pw. św. Stanisława BM odprawiono mszę św. w intencji ofiar zbrodni katyńskiej i katastrofy smoleńskiej. Obchody rocznic uświetnił koncert "Stabat Mater" Antonio Vivaldiego w wykonaniu Justyny Kowyni-Rymanowskiej i kameralistów Orkiestry Symfonicznej Miasta Siedlce pod dyrekcją Mariusza Orzełowskiego.
Na zakończenie uroczystości, pod repliką tablicy smoleńskiej odczytano nazwiska wszystkich ofiar katastrofy lotniczej z 10. kwietnia 2010 r. Przemówienie odnoszące się do katastrofy smoleńskiej oraz aktualnych wydarzeń na Ukrainie wygłosił prezydent Siedlec Wojciech Kudelski.
- 74 rocznica Katynia – strasznych zbrodni, czwarta rocznica tragedii smoleńskiej gromadzi nas tutaj, w tym miejscu po to, żeby powiedzieć sobie dlaczego prezydent Lech Kaczyński z gronem tych osób leciał do Katynia, dlaczego to było tak ważne. Pamiętajmy, że Parlament Europejski obradował w tym czasie nad tym, czy zbrodnia katyńska to zbrodnia ludobójstwa czy nie, że dla niektórych to było wygodne, żeby zapomnieć o Katyniu i dlatego tak ważna była wtedy wizyta wszystkich, właściwie najważniejszych w państwie tam, w Katyniu.
Wiemy, że wcześniej poleciał premier ze swoją ekipą i spotkał się tam z panem Putinem. Wiemy o tym, że prezydent Lech Kaczyński poleciał wcześniej do Gruzji po to, żeby w sposób odważny z prezydentami, których udało mu się zgromadzić, powiedzieć całemu światu: nie, nie można atakować niezależnego państwa. I myślę, że prezydent Lech Kaczyński przypieczętował swoją odwagę największą daniną – daniną swojego życia.
Po co my stajemy w każdą rocznicę przed ołtarzem, po co stajemy w tym miejscu? Bo my mamy obowiązek kontynuować dzieło pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. On przewidział… Wtedy mówił: dzisiaj Gruzja jutro Ukraina, kraje nadbałtyckie, potem Polska.
I my, w obliczu tego że jego przepowiednia się sprawdza, mamy obowiązek głośno mówić: "nie". Mamy obowiązek dodawać narodowi ukraińskiemu odwagi. Mamy obowiązek powiedzieć, że my 33 lata temu byliśmy w o wiele gorszej sytuacji niż oni, bo u nich Armia Czerwona stoi przy granicy, a my wtedy mieliśmy ją w naszym kraju. Strategiczne punkty były obsadzone Armią Czerwoną. Co więcej, przywódca armii polskiej właściwie wprowadził stan wojenny. Wytoczył wojnę przeciwko naszemu narodowi. On powiedział, że socjalizmu będzie bronił tak jak niepodległości, a jego poprzednik premier mówił, że rękę która się podniesie na socjalizm to się obetnie. I z tego wszystkiego nasz naród wybił się na niepodległości.
I my mamy dzisiaj obowiązek wzmacniać naród ukraiński, bo słyszymy, że z armii 8 tysięcy na Krymie żołnierzy ukraińskich przeszło na stronę rosyjską, przeszło. U nas praktycznie armia była do dyspozycji wtedy naszego sojusznika wielkiego brata. Taka jest prawda, bo taki był dowódca. W tej chwili armia ukraińska jakby się gromadzi dopiero i my mamy dawać im przykład, że są sprawy, które nie zależą od armii. Zależą od Boga i zależą od narodu. I naszym obowiązkiem jest ten naród wesprzeć, tym bardziej, że mamy na Ukrainie miasto partnerskie – Berdyczów. I my staramy się ich wspierać w rozmowach z nimi, ale przy okazji właśnie rocznicy katastrofy smoleńskiej, my mamy obowiązek głośno, publicznie powiedzieć, że naród ukraiński ma być niepodległy, że nikt nie ma prawa najeżdżać go. I cała Europa, cały świat powinien się temu przeciwstawić.
My pamiętamy o tym, że naród ukraiński i naród rosyjski byli bardzo blisko. My też śpiewaliśmy razem bałałajki, piliśmy gorzałę. Tak było, ale teraz czy my mamy śpiewać bałałajki kiedy tam giną ludzie, kiedy naród ukraiński pozbawia się niepodległości? Myślę, że w Siedlcach tego być nie powinno. My zapraszamy do Siedlec na poważne rozmowy, jeśli takie ktoś chce podjąć, o niepodległości Ukrainy, o właściwości działań Rosjan na Ukrainie. My mamy taki obowiązek, bo my doświadczyliśmy ich przyjaźni.
Ja nie mam zamiaru skłócać narodów. Ja jestem przyjaźnie nastawiony do narodu rosyjskiego, bo tam są wspaniali ludzie. Ale jeśli słyszę, że 75 procent tych wspaniałych ludzi akceptuje aneksję Krymu i tworzenie się różnych już republik Doniecka, Naddniestrza to my mamy głośno krzyczeć: nie. Tak, żeby było nas głośno słychać w całym świecie, bez względu na to czy oni naszą wieprzowinę wezmą, czy nie, czy dadzą nam gaz, czy nie. My jesteśmy wolnymi ludźmi, w wolnym mieście. Mamy prawo głośno mówić prawdę, bo taki jest nasz obowiązek.
Dziękuję wszystkim Państwu, że jesteście, To jest nasze świadectwo, to jest nasze konkretne działanie na rzecz wolności i pokoju, to jest kontynuacja dzieła Lecha Kaczyńskiego.
W czwartek, 10 kwietnia punktualnie o godz. 8.41, w Siedlcach zabrzmiały syreny alarmowe. W ten sposób przypomniano mieszkańcom o tragicznym wydarzeniu sprzed czterech lat.